Policjanci z Myszkowa zatrzymali mężczyznę, który najpierw ukradł samochód swojego byłego pracodawcy, a następnie, mając ponad 3.5 promila alkoholu w organizmie i sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, kierował kradzioną osobówką. O dalszym losie 30-letniego mieszkańca gminy Żarki zdecyduje prokurator i sąd.
Policjanci z Myszkowa otrzymali informację, że ulicami Jaworznika jeździ nietrzeźwy mężczyzna samochodem marki Ford z charakterystycznym logo zamieszczonym na drzwiach pojazdu. Posiadając rysopis mężczyzny, który kierował autem, mundurowi rozpoczęli jego poszukiwania. Po logo firmy, policjanci błyskawicznie ustalili właściciela fiesty. Okazało się wtedy, że samochód został skradziony kilka dni wcześniej z miejsca jego postoju na terenie firmy usytuowanej w Myszkowie, a sprawcą może być były pracownik firmy. Właściciel nawet nie wiedział, że skradziono mu pojazd warty 35 tys. zł. Chwilę później stróże prawa namierzyli i zatrzymali 30-latka w kradzionym fordzie. Okazało się, że zatrzymany, miał w swoim organizmie 3.5 promila alkoholu i posiadał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Teraz o dalszym losie mieszkańca gminy Żarki zdecyduje prokurator i sąd. /KPP w Myszkowie/
Tradycja złodziejstwa w Jaworzniku wciąż żywa.
Jest na cmentarzu w Żarkach “Aleja Jaworskich Złodziei”
Ostatniego października 1943 lub 1944 roku Niemcy zrobili czystkę w Jaworzniku.
Jak się okazuje nie wykazali się niemiecką dokładnością.
W 1943 roku dwaj członkowie Batalionów Chłopskich w Jaworzniku, strzelali obok dworu Kazimierza Zdebicha. Na to wszystko natknęli się żandarmi niemieccy z Żarek. Konsekwencją tej strzelaniny była pacyfikacja wsi 31 października 1943 roku,
w której Niemcy rozstrzelali 22 mieszkańców Jaworznika.
Byli to: Bubel Stanisław, lat 39; Czyż Stefan, lat 44; Czyż Tadeusz, lat 17; Głąbik Michał, lat 20; Gil Piotr; Hajdas Władysław, ur. 1918 r.; Kaptacz Józef, lat 40; Konieczko Jan, lat 40, AK, w jego domu „Kolonia pod Kotowicami” partyzanci mieli punkt zbiorczy; Nowak Stanisław, ur. 1924 r., syn Franciszka; Nowak Stanisław, ur. 1925 r., syn Pawła; Pączek Stefan, lat 36, BCh; Radosz Ignacy, lat 20; Radosz Jan, lat 39; Radosz Józef, ur. 20.09.1896 r.; Radosz Józef, syn Józefa, ur. 9.08 1920 r., Sroka Edward, lat 39; Wcisło Józef; Zamora Bronisław, ur. 1914 r.; Zdebich Kazimierz, lat 34, AK, właściciel ziemski w Jaworzniku; Zwoliński Feliks; lat 35 Zwoliński Stanisław, lat 31; Zwoliński Władysław, lat 42, BCh.
Ciała rozstrzelanych mieszkańców Jaworznika Niemcy rozkazali pochować pod murem ogrodzenia dworu Kazimierza Zdebicha a ich mogiły zrównać z ziemią, przy dzisiejszej ulicy Myszkowskiej wiodącej na Myszków – Helenówkę. W marcu 1945 roku każda rodzina ekshumowała zwłoki swoich bliskich. Umieszczono je w osobnych trumnach i w eskorcie mieszkańców Jaworznika uzbrojonych w partyzancką broń zaniesiono na plecach do Kościoła parafialnego w Żarkach. Tam ksiądz proboszcz za darmo odprawił za nich Mszę Świętą. Po zakończeniu Mszy Świętej, ciała zaniesiono na cmentarz w Żarkach, a fotograf Bożek z Myszkowa robił konduktowi zdjęcia, które do dziś dnia można oglądać w Szkole imienia Jana Pawła w Jaworzniku.
Pacyfikacją wsi Jaworznik dowodził Julian Schubert. Krwawy Julek – to jego pseudonim – został wymazany z wszelkich for i stron Internetowych przez swoich niemieckich kolegów, którzy nie powiedzieli nawet przepraszam rodzinom ofiar, które do dziś dnia płaczą za swoimi bliskimi. Dla ziemi żareckiej jest ten zbrodniarz synonimem bezwzględności niemców w czasie II wojny światowej. Był zastępca komendanta niemieckiej placówki Żandarmerii w Żarkach. Partyzanci wielokrotnie starali się go zlikwidować, zawsze jednak uchodził z życiem. Sytuacja zmieniła się po akcji, w której zginął komendant posterunku w Żarkach Schmidt. Zastępcom jego został oberleutnant Brzeźniok. Został on przeniesiony z Buska gdzie współpracował z polskim ruchem oporu. Po jego przybyciu AK nawiązała z nim współpracę. Uczynił to ks. Serafin Opałka pseud. „Zygmunt”. On to nawiązał – w imieniu AK – kontakt z Jugosłowianinem z Gratzu oberleutnantem Janem Bresinschek ps. „Basil”. Po pacyfikacji wsi Jaworznik dowództwo 27 dyw. Częstochowskiej AK powzięło decyzje wysadzenia posterunku Żandarmerii w Żarkach. Odstąpiono od tej decyzji, co oznaczało przedłużenie życia największego kata okolicy. W ramach odwetu, partyzanci trzykrotnie usiłowali go zlikwidować. Akcje kończyły się niepowodzeniem. Oddział AK pod dowództwem „Ponurego” otrzymał rozkaz – czekać. 8 listopada 1944 roku nadeszła upragniona wiadomość: Krwawy Julek o godzinie 6.30 – 9 Listopada pojedzie szosą w kierunku Złotego Potoku. 9 Listopada w czwartek, wcześnie rano Schubert wyjechał w stronę lasów Złotopotockich, gdzie czekał na niego, w rejonie „Diabelskich Mostów” oddział partyzancki porucznika Twardego. Dowództwo nad akcją zabicia Schuberta otrzymał porucznik Bas, a zabił go żołnierz z Żarek o pseudonimie Niedźwiedź. Rejon Diabelskich Mostów – to idealny punkt pod względem taktycznym i co najważniejsze w znacznej odległości od zabudowań. To uchroniło cywili przed niemiecką zemstą. Po minutach oczekiwania wyskoczyli zwiadowcy przekazując alfabetem Morse’a sygnał „Jadą”. Napięcie rosło. Wreszcie doleciał odgłos kopyt, a po chwili przed oczami zamaskowanych partyzantów ukazały się wozy konne. Niemal równocześnie padły strzały. „Niedźwiedź” wykonał wyrok. Zadanie wymierzenia sprawiedliwości na „Krwawym Julku” było wykonane perfekcyjnie. Miejscowa ludność odetchnęła z ulgą i dziękowała dobremu Bogu za zabicie bestii w niemieckim mundurze.
Przeprowadzenie z powodzeniem tej akcji odbiło się szerokim echem w kraju. W dniu 11 listopada 1944 r. dowódca oddziału Twardy rozkazem naczelnego wodza Polskich Sił Zbrojnych na zachodzie odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari. Dowódcy Bas, Dołek, Dańko i Kotek otrzymali krzyże walecznych. Obecnie miejsce przeprowadzonej akcji na Schuberta upamiętnia obelisk ufundowany przez członków grupy partyzanckiej, a Jaworznik 3 razy do roku dziękuje Bogu za swoich bliskich, którzy oddali życie za Ojczyznę przed Tablicą Pamięci Narodowej umieszczona na Kościele parafialnym.
POdlejscy też korzeniami rodzinnymi wywodzą się z Jaworznika.
Spacerując po Żarkach trudno znaleźć jakiekolwiek upamiętnienie wydarzeń z okresu okupacji Niemieckiej.